One są dwie. On jest tylko jeden. Mowa tu oczywiście o pokoju moich córek. Mają wspólną przestrzeń, bo dzieli je mała różnica wieku i spędzają ze sobą każdą chwilę. Jest tego sporo, bo mimo to, że mogłyby to nie chodzą do przedszkola. Prowadzimy edukację domową. Jest trudno czasami nawet bardzo, ale za to satysfakcja ogromna.
W każdym razie celowo tak podzieliliśmy przestrzeń, żeby siostry były razem. Są kłótnie, ale jest też ogromna miłość i przywiązanie. Są wspólne zabawki i osobiste przedmioty. Wszystko ma tu swoje miejsce.

Dużą szafę pomalowałam farbami kredowymi. Co prawda to stara szafa, ale wystylizowałam ją na jeszcze starszą. Jest bardzo pojemna. Mieszczą się tam wszystkie ubrania oraz gry w dużych pudłach i milion torów do kolejki elektrycznej, którą młodsza uwielbia. W szafkach Ivar są schowane gry oraz większe zabawki. Pod spodem ustawiłam mobilne pudła, w których przechowujemy małe przedmioty. Łatwo się je rozrzuca, ale dzięki temu rozwiązaniu również bardzo sprawnie sprząta. W wiklinowych koszach zaś mieszkają pluszaki.

Łóżka to Minnen. Uwielbiam je i to był pierwszy element, który wybrałam do ich pokoju. Są bardzo funkcjonalne, bo rosną razem z dzieckiem, a pod łóżkiem zawsze zmieści się jakaś dodatkowa skrzynka albo walizka ze skarbami. Między łóżkami postawiłam stoliczek nocny Hemnes, który wcześniej służył mi. Świetnie się sprawdził więc przekazałam następnemu pokoleniu. Zmieniłam jego kolor, dodałam nową kryształową gałkę i zupełnie zmienił się jego charakter. Uwielbiam takie przeróbki.
W pokoju dziewczyn musiał znaleźć się też fotel do czytania, bo to nasz konik i półeczka na piękne albumy od Woodszczęscia. Wybrałam kolor różowy choć początkowo zamierzałam uniknąć go w tym wnętrzu. Pudrowy odcień wprawił mnie jednak w ogromny zachwyt. Był to strzał w 10-tkę. Kilka książek znajduje chwilowe miejsce na nocnym stoliczku lub parapecie, bo tak naprawdę bibliotekę mamy w salonie. Fotel to nasz stary, poczciwy Ektorp, ale dostał nowe ubranko. Jest bardzo wygodny. Uwielbiam się w nim zatapiać wieczorami i czytać bajki na dobranoc. Obowiązkowe stało się także małe biurko, które służy do prac plastycznych. Wybrałam prosty i tani blat, który będzie można łatwo wymienić, bo moje córki eksploatują ten mebel ogromnie, a ja nie chcę ich ograniczać w tym zakresie.

Nad biurkiem stworzyłam ścianę ze sztuką. Jest cała w pracach mniej i bardziej znanych artystów. Zbierałam je od dłuższego czasu i są one nie tylko świetną dekoracją, ale także wspaniałą inspiracją dla moich małych artystek.

Przy dużym oknie powiesiłam baldachim, pod nim położyłam narzutę z owczej skóry i położyłam kilka poduszek. Dziewczynki mają tam swoją tajną bazę, przebieralnię, miejsce do spania, sekretny schowek itd. Mogłabym wymieniać i wymieniać, bo mimo moich obaw, że szybko się znudzi jest cały czas w intensywnym użyciu. W pochmurny dzień zawiązuję go na supeł, żeby wpuścić do pokoju więcej światła. W słoneczny dzień pełni funkcję zasłonki.
Bardzo ważne w tym pomieszczeniu było dla mnie oświetlenie. Użyłam kilka rodzajów światła, żeby móc podkreślić różne strefy i stworzyć miły nastrój. Nad biurkiem zamontowane zostały spoty natynkowe. Idealne do pracy przy biurku i nie zabierają miejsca na blacie. Górne lampy to Bombay od Its About RoMI sprawdzają się świetnie w czasie zabawy na dywanie i jako główne światło w pokoju. Oprócz tego dziewczynki mają swojego łosia, który pomaga im w zasypianiu oraz bardzo stare cotton balls’y, które włączamy wieczorami nawet gdy nikogo nie ma w pokoju. Po prostu wieczorem nie może być ciemno, bo jak wiadomo wówczas dzieją się złe rzeczy. Jakie? Czasem nietoperze czasem wilki, ale bywa, że i potwory więc musimy świecić non stop. Stad pomysł na ledowy sznur, bo po prostu takie żarówki jedzą mniej prądu.
W pokoju tym jest kilka fenomenalnych ozdób, które bardzo sobie chwalę zarówno za design jak i funkcjonalność. Są chorągiewki od Numero74, jest łoś od Boramiri, girlanda z dzwoneczków DIY, są szklane kule zajęte przez oplątwy, są też naklejki miedziane kółeczka od Ferm Living i półki domki z tej samej firmy na kolekcję plastikowych zwierzaków. Wszystko wyszperane w internecie i gromadzone od dłuższego czasu. Część przyjechała z nami ze starego mieszkania i świetnie odnalazła się w nowym miejscu.

Niezmiernie miło mi jest poinformować, że pokój ten został nagrodzony w konkursie Ikea Family „Dziecięcy świat ma swoje miejsce”. Komisja konkursowa stwierdziła, że „Niecodzienne połączenia zaowocowały inspirującym i oryginalnym wnętrzem”.
https://www.ikeafamily.eu/Konkursy/Galeria/43,Dzieci%C4%99cy-%C5%9Bwiat-ma-swoje-miejsce-Edycja-III/26241,Galeria-konkursowa